piątek, 24 września 2010

czerwona energia

Potrzebuję zastrzyku energii.Smutno mi ostatnio.Dzisiaj humor poprawił mi piękny obrus w intensywnym kolorze.Tak samo lubię mój talerzyk wyszperany podczas wakacji w sklepie z używanymi rzeczami.

Chłopcy znaleźli dodatkowe zastosowania:)


czwartek, 23 września 2010

wieczorny seans

Pamiętacie jeszcze ten rodzaj rozrywki?Jesienne wieczory z dzieciństwa kojarzą mi się z rozgrzanym do czerwoności rzutnikiem i zapachem kliszy.Myślę,że to miła odmiana także  dla chłopców.
 Bajek mamy około 30 ,więc jest w czym wybierać.
Losowanie
 Toruńskie pierniki Starszaka,Calineczka Młodego i Dziewczynka z zapałkami mamy to repertuar dzisiejszego kina.
 Ściana jak zwykle za mała i mamy dodatkowe atrakcje w postaci lamp,komody;)
this is the end ....moi już śpią:)

ogrodowe porządki


Pogoda piękna,słonecznie.Zakichaną i zakatarzoną latorośl wysłała wyrodna matka do sprzątania liści,żeby ukoić swoje skołatane nerwy w ciszy.

szybko znudziło się grabienie;)
 


Samochód był ciekawszym zajęciem
 
a matka furiatka marzy o nocy i zrobiła sobie dobrze piorąc pościel.Mam nadzieję,że pięknie będzie pachniało i mnie ukołysze do snu.Od jutra obiecuję poprawę :)szczególnie po słowach Starszego:mama to zmienna jest bardzo,ale i tak mam dla mamy prezent



wtorek, 21 września 2010

Owocowo


gdzie są najlepsze kasztany każdy wie;)Natomiast najsmaczniejsze poziomki są z własnej uprawy.W przyszłym roku powiększymy nasze grządki jeszcze o borówki.Owoców mamy malutko,ale nawet pojedyncze zbiory cieszą.
Młody i ja jesteśmy przeziębieni mocno.Ratuje mnie tylko myśl o gorącej herbacie z cytryną i sokiem malinowym oraz przykrycie się ciepłym kocem i spokój.Ci co maja dzieci  wiedzą,że takie luksusy można mieć w godzinach nocnych;)a nie wtedy ,kiedy się chce.
Winogrona i czarny bez (ja tak na to mówię) rosnące po drodze do szkoły Starszego.
Czarnych kulek nigdy nie jadłam,ale służyły mi w dzieciństwie do zabawy.Pakowało się do buzi dużo owoców i strzelało przez metalowa rurkę kolegom w szyję.Ciekawe,czy dzieci jeszcze maja takie pomysły? Nie żebym planowała  uświadomić naszego Starszaka jakim ziółkiem byłam.
Zdrowia dla wszystkich.

niedziela, 19 września 2010

Księżniczkowe cantucinni

W piątek popełniłam pyszne ciasteczka z przepisu,który zobaczyłam na blogu Księżniczka w kaloszach .
Wyszły bardzo smaczne.Następnego dnia słoik był pusty.Ten smak spodobał się  dorosłym i dzieciakom goszczącym u nas z okazji urodzin Młodszego.Przepis powędrował do  grona przyjaciół:)Kolejnym razem obowiązkowo kupię do kompletu słodkie wino Vin Santo.
Przyjaciółka natomiast obdarowała mnie własnoręcznie zrobionym pięknym bukietem z ostów i jakiegoś rodzaju trawy chyba:)Ja jestem z tej frakcji,która uważa,że w dniu urodzin dziecka ,matka powinna dostawać kwiaty.

kaloszowa niedziela



spacer po okolicznych polach.Radość,że można wskakiwać w kałuże i nie martwic się błotem.Młodszy jak oszołomiony cały czas powtarzał boto;)a Starszy próbował dociec,czemu w filmach bohater często żuje zerwane źdźbło trawy:) i dlaczego ja nie znam odpowiedzi....Kolejne odkrycia za nami.W najbliższej okolicy mamy kanałek i rosnące tam pałki.ech patrząc na zdjęcia mogę poudawać,że w pobliżu jest jezioro;)a w gąszczu zieleni na pewno czeka na nas czterolistna koniczyna.

czwartek, 16 września 2010

Lego-pasja mojego Starszaka

odkąd nauczył się połączyć klocek z klockiem jego pasja trwa już 7 lat:)To chyba jedna z nielicznych zabawek  na która nie jest nam szkoda pieniędzy.
W niedzielę odbyły się pierwsze zawody w grach planszowych lego.Szczerze polecam te gry miłośnikom klocków.Nie mogło nas tam zabraknąć.
Młodszy brat dzielnie wspierał swoją obecnością i chyba odkrył swoja pasję w postaci robienia zdjęć
Wielka radość  Starszego podczas odbierania nagrody spotęgowana słowami "pana z telewizji",że syn ma stajla i podoba się Prokopowi .Faktycznie ma dziecko gust;)wygrzebał kapelusz w secondhand i nie chce się z nim rozstać tak samo jak z długimi włosami.

W pokoju zaczyna brakować miejsca na klockowe dzieła

środa, 15 września 2010

Joan Baez

Przed chwilą przypomniałam sobie o Joni Mitchell i jej głosie przeglądając blog Maggie.
Jednak moje serce szybciej bije na myśl o innej folkowej pieśniarce.Pięknej kobiecie o oliwkowej skórze i niepowtarzalnym głosie Joan Baez.Jeszcze będąc dziewczynką uważałam,że imię Joanna należy się tylko ładnym  i oryginalnym pod każdym względem .Chcąc przeciągnąć trochę tych czarów na siebie podczas bierzmowania wybrałam to imię.Po latach polubiłam swoje pierwsze :) i to bardzo.
Baez usłyszałam parę lat temu i za każdym razem słysząc ją przechodzą mnie dreszcze.Miesiąc temu obejrzałam film dokumentalny o jej życiu.Wiecie taki leniwy poranek przypadkowe przełączenie kanału w tv i charakterystyczny ton głosu.Bardzo ciekawe życie kobiety,która zawsze walczyła o wolność,równość.Nareszcie także dowiedziałam się ,czemu jej najbardziej rozpoznawalna piosenka powoduje ,że miękną mi kolana.Opowieść o trudnej miłości ,rozstaniu z Bobem Dylanem.Diamonds and Rust.Myślę,że ona cały czas ma w oczach tę miłość do niego.
Kiedyś wydawało  mi się,że w moim wieku nikt nie słucha takiej muzyki i jestem dziwna ,teraz wiem,że po prostu odczuwam tak jak należy:)
link do "mojej" piosenki
Diamonds and Rust


i nadal piękna,może nawet bardziej

poniedziałek, 13 września 2010

zaczarowany park

Łapiemy promienie słońca i ciepłe dni ,żeby naładować się pozytywnie.Młodszy,chyba czuje,że trzeba wykorzystać pojazd i biega coraz szybciej i dalej.
Odkryłam,że po drodze do szkoły Starszego jest malutki park.Miło zanurzyć się w tej zieleni i udawać,że to las:)...dzisiaj nawet  tropikalne pnącza napotkaliśmy.

i dużo kolorów



nawet krokusy (chyba)
i dmuchawiec.O tej porze roku?człowiek uczy się całe życie.



W drodze powrotnej dołączyła do nas mała kobietka.Śmiech i podskoki przez całą drogę:)fajna ta dziecięca beztroska.