jak co roku :)
co prawda część sprzedawców okazała się być wrrrrrrrrhrrrrrrbrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr i pomidory po ruszeniu ze skrzynek okazały się być pokryte od spodu grubą pleśnią i trafiły do śmietnika,a część ogórków po prostu zgniła..jakbym była wredna w myślach pożyczyłabym,aby na resztę ich plonów spadła zaraza...a tak pozostaję mi wziąć głęboki oddech i wypuszczając powietrze zaintonować OMMMMMMMMMMMM...
co prawda część sprzedawców okazała się być wrrrrrrrrhrrrrrrbrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr i pomidory po ruszeniu ze skrzynek okazały się być pokryte od spodu grubą pleśnią i trafiły do śmietnika,a część ogórków po prostu zgniła..jakbym była wredna w myślach pożyczyłabym,aby na resztę ich plonów spadła zaraza...a tak pozostaję mi wziąć głęboki oddech i wypuszczając powietrze zaintonować OMMMMMMMMMMMM...
wow!!! :)
OdpowiedzUsuńto do zdjęcia..
bo jeżeli chodzi o resztę, to masakra...
tym bardziej love moi sąsiedzi i ich działaka :)
no to sie narobisz, ale zima bedzie jak znalazl:-)
OdpowiedzUsuńTe male papryczki w doniczkach tez do sloikow? :-)
milego wieczoru
B.
Na Widawie zazdroszcze!!!!
OdpowiedzUsuńBasiu co roku powtarzam sobie, że to ju ostatni raz:P małe papryczki susze w piekarniku i mam zapas na cały rok.
Martu, tak po prostu suszysz i .. już?
OdpowiedzUsuńtak po prostu:)w piekarniku,ale trzeba ususzyć prawie na tak zwany pieprz;P ,żeby nie spleśniały i potem słoiczek pod ręką i :)) ale ja powinnam chyba mieszkac w jakims egzotycznym kraju ,gdzie uwielbiaja na ostro:PPP
OdpowiedzUsuńJa tez uwielbiam przetwory, ale tymi papryczkami to mnie zainspirowałaś :)
OdpowiedzUsuń