poniedziałek, 29 listopada 2010

kwitnący por

dostałam takie cudo od małżonka.Nie zapamiętał nazwy,wiec ja mówię por;)Terminologia mało romantyczna,ale dzięki temu przypomniałam sobie o Kwiecie kalafiora Musierowicz i może znowu przeczytam  całą serię.
Pragnę zauważyć,że kwiaty ostatnio coraz częściej goszczą w naszym domu i się chłopak wyrabia z wymyślaniem wyjątkowych okazów.Oby tak dalej i niekoniecznie z okazji przeprosin.
A dzisiaj z cd sączy się Bisquit 

Pozdrawiam mocno śnieżnie.U nas ostry wiatr i pada śnieg od rana.

niedziela, 28 listopada 2010

kula śniegula

Cieszę się  z tego dzisiejszego śniegu.Głównie z powodu szczęśliwej dzieciarni.Chłopakom niewiele do zadowolenia potrzeba:)Ja jak zwykle ,gdy widzę pierwsze płatki śniegu słyszę w duszy piosenkę z dzieciństwa.Banalna,ale kto powiedział,że wszystko musi być na najwyższym poziomie
Pada śnieg
 Ja tez wyskoczyłam na chwilkę ,żeby utrwalić  obrazy za oknem.
Pierwszy sopelek w tym roku:)dla mnie to motylek szykujący się do odlotu,dlatego "poruszony";)

Drzewa spod  których dopiero co zbieraliśmy spadające liście



i łąka ,która powoli zamienia się w lodowisko ,a na zdjęciu może udawać rzekę



 zapomniane spinacze i rododendron ,którego muszę koniecznie okryć kołderką na zimę




Życzę,żeby nadchodzący tydzień,był wypełniony pozytywna energią:)oby mi się ta energia udzieliła.


piątek, 26 listopada 2010

biel i nie chodzi o śnieg

już wiecie,że na punkcie bieli w mieszkaniu mam małego świra.Chociaż część dzienna nie wiem czemu wyszła mi nudno beżowo-brązowa.Rękami i nogami się zapierałam ,że w życiu tak nie będzie,a jednak  wyszło.Jednak po roku mieszkania przyszedł czas na delikatny lifting.Kanapa i fotel dostaną białe pokrycia z okazji nadchodzących świtą,a wielka brązowa kanapa zostanie okryta biała narzutą.Tak wiem ..pomysł z narzuta nie jest idealny,przypomina mi kadry ze starych filmów,kiedy właściciele wyjeżdżali z domu i robili z mebli duchy w prześcieradłach.
Szanowny małżonek po rocznym namawianiu z mojej strony ,że już odpoczął po budowie domu ,od kilku dni pracuje w garażu i udaje krasnoludka przygotowującego prezent dla naszego dużego pokoju.Krasnoludek ma ponad 190 cm;)
Pod szlifierkę poszły stare ,porozklejane z poodszczypywanym fornirem krzesła i część witryny od serwantki.

Nie mogę się doczekać końcowego efektu.Na chwile obecną w domu elementów przypominających o nadchodzących świętach brak.Dopiero po skończonej pracy nad meblami zacznę myśleć pro świątecznie.I żeby nie było,że ja nie chce tych mebli robić..po prostu trafił mi sie egzemplarz partnera pod hasłem :tylko ja zrobię to jak trzeba.
Dodatkowo dorzuciłam do pomalowania sosnowa ławkę z oparciem ,która zamieszka w sypialni i będzie miejscem na odłożenie narzut i poduszek.

Pozdrawiam i życzę miłego weekendu


poniedziałek, 22 listopada 2010

moje miejsce w domu

to kuchnia:)taki mój pokój.Nie chodzi tylko i wyłącznie o fakt,że jako jedyna gotuję w domu;)
Jako dziecko swoją przestrzeń domową  musiałam dzielić z siostrą i nie byłam z tego powodu rada.Tak sie złożyło,że na swoim tez nie mam oddzielnego miejsca i uznałam,że kuchnia jest tym wyczekanym terytorium.Jakieś wskazówki dawno temu były,bo uwielbiałam słuchać piosenki Zdzisławy Sośnickiej o tym jak gotuje z Julia w kuchni niespodzianek moc:) oraz Hanny Banaszak W moim magicznym domu.Chciałabym taki dom stworzyć,bajkowy.

Jeszcze dużo brakuje do całkowitego szczęścia,ale powoli zaczyna być przytulnie.Przestrzeń pomiędzy szafkami ,a blatem planuje na ciemny szary pomalować.
Kuchnia wiedziałam,że musi być biała z drewnianym blatem.Taka baza do której będzie pasował każdy kolor,który zechcę wprowadzić poprzez dodatki.Zdjęcia zebrane z okresu ostatnich kilku miesięcy.
Przy tym stoliku z blatu najczęściej klikam
parapet zmienia sie wraz z porami roku


nad wszystkim czuwa Frida

książki kucharskie uwielbiam.Wystarcza mi samo oglądanie zdjęc i czytanie przepisów,nie musze nawet z nich gotować.Dziwny nałóg.Jeszcze,żeby waga łazienkowa chciała potwierdzić,że to tylko jest czytanie powodem wędrującej strzałki do góry:)

A Wy macie takie swoje miejsce w domu?
ps.czy ktoś może mnie uświadomić,czemu ten dodany gadżet na samym dole bloga z muzyka nie odtwarza się automatycznie?

sobota, 20 listopada 2010

paluszki wiedźmy,czyli strach sie bać

Ciężko jest się zmobilizować do pisania po długiej przerwie.Te wieczne kłopoty z netem mnie wykańczają.Dwa tygodnie działa,następnie tyle samo czasu jestem odłączona od świata.
Jakoś średnio fajny ten listopad,wieczne choroby,zmartwienia większe i mniejsze.Weny nie mam,zdjęć nie robię ostatnio.Szaro buro.Młody codziennie zakłada plecak i mówi,że chce iść do przedszkola,a mi serce się zaciska,bo nie ma miejsc:(wrrrrr.Mam nadzieję,że pierwszy śnieg podziała na mój umysł jak katarsis.

Zaległe fotki.Mało urokliwe,bo robione tuż po upieczeniu paluchów nocą.Starszy zaniósł dumny i blady do szkoły całe pudło i poczęstował dzieciaki i panie:)Za rok powtórka.Może zresztą wcześniej z okazji urodzin :)


Pierwszy raz je robiłam .Nie jestem jakoś uzdolniona niestety manualnie,ale uważam,że fajne wyszły.Zalecam jednak zblanszowanie zgodnie z przepisem migdałów.Ja tego nie zrobiłam i szczerze mówiąc spieczone migdały nie są jadalne,chociaż wygląd cudny.
PRZEPIS z galeri potraw

przed
i po


smacznego i miłego dnia:)